czwartek, 22 października 2015

Porozmawiajmy o samoakceptacji

Najczęściej oceniamy siebie bardzo krytycznie. Staramy się być obiektywni, ale jednak ja to ja i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Często jednak staramy się komuś przypodobać, dla kogoś się zmienić, ale tak naprawdę po co? Po co mamy się zmieniać. Nie da się od tak po prostu zmienić nawyków, charakteru czy czegoś innego. Do tego musi być podany konkretny powód. Wiadomo, czasami możemy być za bardzo chamscy, wredni albo nawet i zbyt mili, ale tacy już jesteśmy. Wkurza mnie takie zachowanie, jak ktoś mówi  „Masz się zmienić, bo inaczej…” no właśnie bo inaczej co? Najgorsze jest to, jak takie słowa wypowiada nasz „przyjaciel”, ale właśnie wtedy udowadnia, że nigdy nim nie był, ale o przyjaźni może kiedy indziej. Patrząc na siebie w lustrze często mówimy sobie, że brak nam tego, że chciałbym być taki i można tak wymieniać w kółko, ale tak na serio to trzeba zastosować właśnie samoakceptacje. Przez całe nasze życie szlifujemy swój charakter. Czasem może on być naprawdę denerwujący, ale tacy już jesteśmy. Niepowtarzalni. Właśnie do samoakceptacji powinien być dołączony poradnik, który na stałe zapisze się w naszej głowie, a jakie rady ja bym w nim umieściła?

1.Nigdy nie zmieniaj swojego charakteru, bo charakter kształtujesz przez całe życie.
2.Nie porównuj się do innych. Jesteś jedyny i niepowtarzalny, nie zmieniaj tego.
3.Patrz na siebie w pozytywny sposób, bo przecież pozytywizm to podstawa, prawda?
4.Walcz o siebie, bo nikt nie jest w stanie tobie, ciebie odebrać.                                     
                5. Nie udawaj nikogo, bo i tak jesteś niesamowity, po co ci ktoś inny jak masz siebie.

Gdybym miała napisać jakiś poradnik na pewno wymieniłabym tam te rady, bo przecież jesteśmy doskonali dla siebie, ale często nie umiemy tego dostrzec. Nasze piękno na pewno ktoś kiedyś odkryje, tylko trzeba być cierpliwym i mocno stąpać po ziemi, prawda?

piątek, 16 października 2015

Wszystko i nic

Tak naprawdę to chyba było już wszystko czego by ten świat nie widział, ale czy na pewno? Jest mnóstwo youtuberów, blogerów, szafiarek, celebrytów, hejterów  i można tak wymieniać, ale w sumie po co? Popularna jest moda na nic, która polega na robieniu, no właśnie- niczego. Wystarczy pomysł kogoś, który zawsze można „pożyczyć”  i już można łatwo się wybić zarówno w internecie czy w telewizji, ale warunek jest jeden: musisz mieć siłę przebicia. Samych blogów jest bardzo dużo, ale takich tętniących życiem jest mało. Jest dużo fan fiction, blogów o zdrowym odżywianiu, moda, uroda, uprawa warzyw, ale ja osobiście nie znam bloga o wszystkim i niczym, bo w sumie wydaje się to tak oczywiste, banalne, aż za bardzo. Jaki jest sens prowadzenia czegoś takiego? Ludzka ciekawość? Popularność? Nuda? Tego nie wiem, ale w sumie czemu nie. Osoby prowadzące blogi są najbardziej anonimowe (nie licząc hejterów oczywiście). Blogerzy ukrywają się za swoimi monitorami, piszą to o czym chcą pisać, nie wahają się, ale jednak wolą się nie ujawniać, bo chyba każdy czasem lubi być tym za kogo nie jest uważany. Nic dodać, nic ująć. I w sumie stąd wziął się ten blog. Z niczego. Po co warto tutaj zaglądać? Po nic, bo jest to blog o niczym.